Dzień kończący ten 3-dniowy minicykl pod względem sportowym już się skończył. No jeszcze regeneracja i masaż, ale to już tylko miła formalność. Od dzisiaj wiem już, co to znaczy siedzieć trzy godziny na trenażerze. Pot, cierpliwość, pot i "świerzbienie" w nogach. Pierwsze dwie godziny były umiarkowanie przyjemne, ale już ostatnia była męczarnią. Cała jazda na kadencji ok. 80 obr./min. Wypite 1,5 l soku malinowego i zjedzone dwa banany to było mało. Cały trening jechałem na tym samym obciążeniu. Na początku puls około 120 bpm, a ostatnia godzina to już około 135 bpm. Puls wzrastał wraz z upływającym ("wolno") czasem. Wiem, że te godziny na rolkach będą się szybko zwracać na początku sezonu. Na początku lutego zamierzam z Wojtkiem zrobić badania wysiłkowe by określić strefy i VO2max.
Dane treningu:
Typ treningu: pierwszy zakres
Czas: 3:02 h
Średni puls: 124 bpm
Ocena jakości: 10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz