Rodzaj treningu: 3ci zakres
Czas: 3:10 h
Dystans: 110 km
Średni puls: 146 bpm
Ocena jakości: 9
3 godziny po treningu kolarskim wystartowałem w ulicznym międzynarodowym biegu Solidarności w Sztumie. Biegło się bardzo ciężko. Tutaj waga ma większe znaczenie aniżeli w jeżdżeniu na w miarę płaskiej trasie. W biegu głównym wystartowało około 300 zawodników. Mój rekord życiowy na dystansie 10 km wynosi 0:40:30 h. A więc dzisiaj pobiegłem o 15 minut gorzej! Czas na wprowadzenie diety totalnej, która jest dość restrykcyjna, ale skuteczna. Do zrzucenia ok. 10 kg. Czas realizacji ---> 2,5 miesiąca (do połowy lipca).
Kryteria charakteryzują się tym, że są szybkie i niebezpieczne. Tak właśnie było w centrum Brodnicy, gdzie zorganizowano kryterium z metą na miejskim rynku. Pogoda była iście kolarska. Około 25 *C i bezwietrznie. Do przejechania było 20 rund, a punktowane były rundy numer 5,10,15 i 20. Od startu prędkość nie schodziła poniżej 50 km/h. Próbowałem odskoczyć w pojedynkę, ale na pierwszych rundach tempo było po prostu zbyt szybkie. Aby coś ugrać w tym wyścigu wiedziałem, że najłatwiej będzie odskoczyć po "tłustym" okrążeniu i samemu gromadzić punkty. Udało mi się tego dokonać na rundzie jedenastej. Nie powiem, że było łatwo. Po piętnastym okrążeniu dojechało do mnie dwóch zawodników. Jeden nie wytrzymał tempa, a drugi (Mateusz Trepkowski - kolarz ścigający się we Francji oraz Stali Grudziądz) nadawał mocny rytm. Przez kolejne pięć okrążeń, aż do mety siedziałem mu na kole. Pierwszy wyścig w sezonie i od razu pudło. Mogę go zaliczyć do udanych.

"Stara" runda z Panem Jackiem i Markiem. Od początku mocne tempo. Pierwsze 30 km pod wiatr. Następne trzydzieści z wiatrem. Noga dziś podawała. Na 40 km zrobiliśmy interwały Tabaty (8 powtórzeń 20 sek. sprintów na 10 sek. przerwy). Poszły dobrze. Puls maksymalny na interwałach to tylko 183 bpm, a rozkręcałem na przełożeniu 52x13. Dobry to prognostyk przed sobotnim kryterium w Brodnicy.
Runda Sztum-Kalwa-Dzierzgoń-Stare Pole-Malbork-Sztum z Panem Jackiem. Prędkość nie powalała na kolana. Średnia 31 km/h świadczy o kiepskiej jak na tą porę roku formę, przy założeniu, że puls jest jej wyznacznikiem. Przez większość trasy byłem ciągnięty przez Pana Jacka. Od czasu do czasu dałem krótką zmianę, a gdy puls wskakiwał na poziom ponad 180 bpm, chowałem się za "Gianta". Mam nadzieję, że ten trening będzie początkiem robienia wysokiej formy. I jeszcze jeden wniosek: siła po przysiadach jest, brakuje kondycji ogólnej.
Trening z Markiem zapowiadał się bardzo spokojnie. I w rzeczywistości był nim, z pominięciem kilku interwałów siłowych pod wzniesienia i na możliwie najtwardszym obrocie. Runda ta sama jak we wtorek. Warty odnotowania puls pod wzniesienie ryjewskie, który wyniósł aż 190 bpm. Marek nie narzekał, więc trening zaliczam do udanych.
Ostatni dzień antybiotyku. Po wczorajszych przysiadach, dzisiaj zdecydowałem się pobiec starą, wysłużoną już dla sztumskich biegaczy rundę 10,3 km. Bieg wolny, ale nie dłużył się za bardzo. Wniosek może być tylko jeden. Trzeba popracować nad kondycją ogólną i wytrzymałością.
Po pracy szybko do domu, bo zimno (-12*C). Na dziś przygotowałem luźny trening, trzeci dzień pod rząd, więc bez szaleństw. W środku treningu interwał 10 min. na kadencji ok 60 obr./min. i pulsie ok. 170 bpm, na dolnym uchwycie. Reszta treningu również w aerodynamicznej pozycji, ostatnie 10 min. luzu. Dzisiaj Sarkozy z Merkel na TV5 Monde opowiadali na zmianę jak widzą najbliższą przyszłość Europy, i kto kogo powinien naśladować. Na nudę nie narzekałem. Poza treningiem czas zacząć lepiej się odżywiać, bo czuję braki. A może to przez te zimno:)
Na zewnątrz bardzo zimno, nawet -30*C gdzieniegdzie w Polsce. Jestem dużym "zmarźlakiem", więc pozostaje trenażer. W TV Puchar Świata w Predazzo i zwycięstwo Kamila Stocha w pięknym stylu. Trening bazy tlenowej z jednym porządnym akcentem, 10 minutowym interwałem na stojąco na najcięższym przełożeniu z bardzo mocnym wykończeniem (puls na końcu- 191 bpm). Nogi idą dosyć równo podczas obrotu, czuć efekty pracy nad techniką.
Po wczorajszym treningu czułem się tak dobrze jak po saunie. Jest to niesamowicie pozytywne uczucie, swoista nagroda za trening o tej porze roku.